Proponowane przez Microsoft przejęcie Activision Blizzard jest obecnie czarną dziurą, która, jeśli nie całkowicie pochłania, to przynajmniej zmienia rzeczywistość innych wiadomości w przestrzeni gier. Horyzont zdarzeń, który wpływa na wszystko inne. Nawet jeśli wiadomość nie jest powiązana, jej widmo pojawia się.
Wydaje się, że coś się zmieniło. Sposób, w jaki działała branża, wielkość wszystkich graczy, podziały, wzajemne oddziaływanie między głównymi wydawcami i producentami konsol – wszystko to było niezawodne. Możliwy do przewidzenia.
Rozmowy, które miały miejsce, były cykliczne, ponieważ w miarę upływu czasu i pojawiania się i znikania wydawnictw, gracze na tablicy pozostawali na swoich względnych pozycjach po tej stronie stulecia.
Po wtorku już tak nie jest. Rozmowa stała się znacznie większa. Nie chodzi tu tylko o konsole czy premiery gier, ale bardziej o firmy, które próbują kształtować sposób, w jaki doświadczamy naszego świata.
Niczym zła metafora Pokemona, w ciągu kilku dni czuje skalę ewolucji tego, o czym mówimy w grach.
Jednak pomimo ogromu tego paradygmatu shift, tak wiele wczesnych rozmów konsumenckich jest nadal zepsutych w starej. Nigdzie indziej nie odczuwa się tego bardziej niż w okopach „wojny konsol”.
Wystarczy krótka podróż do komentarzy pod jednym z tweetów wielkiego wydawcy, aby zobaczyć, jak witriol wciąż krąży pobożnie między Xboksem a PlayStation.
Gra się zmieniła
Proponowane przez Microsoft przejęcie Activision Blizzard zmienia więcej rzeczy, niż wydaje się to możliwe do zrozumienia. (Zdjęcie: Microsoft)
Jednak zoom naszego lunety wydaje się o wiele szerszy niż wcześniej. W dawnych czasach to, kto sprzedawał najwięcej konsol, był głównym i końcowym tematem rozmowy.
To wskaźnik, że Sony nadal wydaje się przywiązywać dużą wagę do tego, że ich rynek gier jest całkowicie związany z ich sprzętem. Ostatnio eksperymentowali z umieszczaniem starszych wydań na PC, ale PlayStation jest bardzo powolne i coraz szersze niż konsola, którą wydali.
Biorąc to pod uwagę, laserowe skupienie Sony na sprzęcie PlayStation wydawało się, że chodzi o wygrywanie w teraźniejszości, w ramach obecnego zestawu zasad.
Z drugiej strony wydaje się, że Xbox buduje przyszłość. Game Pass staje się coraz większy. To model, który nie tylko pozostanie, ale prawdopodobnie wpłynie na sposób wydawania gier, a nawet ich tworzenie.
Przed tym tygodniem Microsoft czuł, że buduje przyszłość. W pewnym momencie miało to znaczenie, ale nie było to tu i teraz. To zawsze wydawało się perspektywiczne.
To przejęcie wydaje się duże shift między tymi dwoma podejściami. Ta przyszłość, którą budował Microsoft, wydaje się być teraźniejszością. Rozmowa wydaje się coraz bardziej oddalać od tego, kto sprzedaje najwięcej sprzętu, kto ma największy udział w rynku i członków w swoim ekosystemie. Czuje się znacznie mniej zdefiniowany, znacznie trudniejszy do przeanalizowania, a nawet rozpoznania graczy na planszy.
Mniej wydaje się, że konkurencja to bitwa marek, a jeszcze jedna megakorporacje
Coraz częściej wydaje się, że konkurencja to bitwa marek, a więcej megakorporacji. Microsoft bierze teraz na siebie Tencent, Amazon, Google i Facebook. To nie Xbox Series X/S bierze udział w PS5 i Nintendo Switch. To sentyment, który powtórzył szef Xbox, Phil Spencer, niedawny wywiad z Washington Post . Mówiąc o Sony i Nintendo, powiedział:
„Mają długą historię w grach wideo. Nintendo nie zrobi niczego, co na dłuższą metę zaszkodzi grom, ponieważ to jest biznes, w którym się znajdują. Sony jest takie samo i ufam im. … Valve jest tak samo.”
„Kiedy spojrzymy na innych wielkich konkurentów technologicznych dla Microsoftu: Google ma wyszukiwarkę i Chrome, Amazon ma zakupy, Facebook ma społecznościowe, wszystkie te duże firmy konsumenckie. … Dyskusja, którą odbyliśmy wewnętrznie, gdzie te rzeczy są ważne dla innych firm technologicznych ze względu na to, do ilu konsumentów docierają, gry mogą być tym dla nas”.
To też nie jest wielka niespodzianka. Spencer przejął markę Xbox, gdy została poobijana po bezpośrednim konflikcie z Sony w przestrzeni sprzętowej. Jednak od początku jego kadencji rozmowa ta stała się o wiele bardziej przyjacielska.
Zaczynając od małych z życzeniami dla PlayStation i Nintendo na początku konferencji prasowych E3, a następnie stając się jednym z kluczowych graczy crossplay między wszystkimi konsolami, co w pewnym momencie wydawałoby się niemożliwe. Teraz to dziwne, jeśli tytuł nie oferuje graczom możliwości gry ze znajomymi na innych platformach.
W rzeczywistości, chociaż oczywiście nadal są konkurentami, walka o przestrzeń może stać się jedną ze starszych marek przeciwko „drugim”. Te, które były osadzone przez dziesięciolecia, w przeciwieństwie do tych, które mogą próbować kupić sobie drogę do przestrzeni, a następnie ją porzucić, gdy coś się nie powiedzie.
Istnieje potencjał zewnętrznych megakorporacji, które mogą wyrządzić trwałe szkody przy bardziej niestabilnych postawach. Jest bardzo możliwe, że Microsoft, Nintendo, Valve i Sony mogą znaleźć się częściej po tej samej stronie niż nie w przyszłych walkach o przestrzeń.
Wszystkie to firmy, które mają bogatą historię i duże działy w grach, więc mają żywotny interes w ochronie tego, co już tam jest. Gdyby jutro marka PlayStation rozpadła się, byłaby to katastrofa dla Sony. Jednak firma taka jak Amazon mogłaby kupić dużego wydawcę, aby zająć miejsce przy stole, ale rozwiązać go, jeśli coś nie wyjdzie, ponieważ jest to niewielka część całej ich działalności.
Zachowanie perspektywy konsumenta
Rola Phila Spencera w branży gier tylko rośnie (Źródło zdjęcia: Christian Petersen (Getty Images))
Teraz ważne jest, aby pamiętać, że żadna z tych firm nie jest przyjacielem konsumentów pomimo wszystkich uśmiechniętych komunikatów. Istnieje wiele obaw o to, co proponowany zakup Activision przez Microsoft będzie oznaczał dla kultury konsolidacji firmy.
Czy to otwiera wrota przeciwpowodziowe? Czy branża nadal będzie wyglądać coraz bardziej oligarchicznie?
Chociaż na krótką metę Spencer anegdotycznie i publicznie przedstawia się jako pozytywna siła dla branży, i nawet jeśli jest wszystkim, co mówią fani, co stanie się za dwadzieścia lat, kiedy go nie będzie? Microsoft jest ogromny i czy każdy konsument powinien ufać, że leży mu na sercu jego długoterminowy interes?
Odpowiedź na to ostatnie brzmi: nie.
To jest sednem tego, co sprawiło, że „wojna konsol” zawsze była zaskakująca i żałosna. Ligi komentatorów internetowych, rzucających się na miecze firm. Wchłonięcie marek technologicznych w ich tożsamość tak bardzo, że plemienność zaczęła działać przeciwko innym, którzy zrobili to samo, ale dla konkurenta.
Nawet dla tych, którzy wciąż walczą w tej walce, pomysł bycia wojownikiem Amazon/Google/Tencent/Facebook jest prawdopodobnie dziwny. Miejmy nadzieję, że daje to perspektywę, dlaczego ich walki wydawały się tak dziwne dla każdego, kto przez cały dzień nie nazywa ludzi „kucykami” lub „Xbotami” na Twitterze.
W tym momencie wydaje się jednak, że wszelkie przedłużające się dyskusje o „wojnach konsol” są archaiczne, a ponadto są tak głupie, jak zawsze. Zawsze było to głupie, ale teraz wydaje się przestarzałe, zwłaszcza że firmy, na których się koncentrował, z większym prawdopodobieństwem znajdą się po tej samej stronie przyszłej branży shifts niż nie.